ciąg tarłowy okonia morskiego

Mityczny ciąg tarłowy okonia morskiego

Opublikowano 27 kwietnia 2014 przez Majki Pi

Ciąg tarłowy okonia morskiego – ile ja się legend na ten temat nasłuchałem… Historie w stylu trio garbusów po 1,5 kg, na jednym zestawie z przywieszkami, czy ponad 200 sztuk okoni powyżej 1kg na osobę w ciągu jednego dnia.  Takie opowiadanie mimo, że brzmią jak sci fiction dają do myślenia. Głowa pełna myśli nic sensowniejszego niż zweryfikowanie tych opowiastek nie wykombinuje. Problem w tym, że taki ciąg trwa krótko bo od 3 do maksymalnie 7-8dni. Jest przeważnie na wiosnę i zazwyczaj poprzedzają go sztormy. Trafić, kiedy okonie wchodzą z morza do rzek czy przymorskich jezior jest niezwykle trudno. Trzeba być codziennie nad wodą i weryfikować czy aby się już nie zaczęło. Co jeśli mieszka się 600km od morskich miejscówek? Jechanie w ciemno nie ma sensu, trzeba mieć na miejscu zaufanego człowieka, który regularnie bywa nad wodą i szybko poinformuje nas o tym, że żniwa się zaczęły. Nam w takiej sytuacji nie pozostanie nic innego jak rzucić wszystko w pieruna, by jak najszybciej znaleźć się na wybrzeżu. Nie brzmi to, aż tak źle, w końcu czego się nie robi dla fajnego wędkowania. Problem jest tylko taki, skąd wziąć zaufanego człowieka? Ktoś kiedyś, komuś powiedział: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a otworzą wam… Guzik prawda, ten ktoś na pewno nie był wędkarzem. Szukałem, stukałem i pukałem przez dwa lata gdzie się da i chętnych do pomocy nie znalazłem. Tak to już jest w Naszej branży, kiedyś jakiś inny ktoś powiedział mi: „Spytaj wędkarza na co biorą a na pewno prawdę ci powie” – no i wszystko jasne, temat ciągu tarłowego morskich okoni odpuściłem.

W tym roku na targach wędkarskich Rybomania, poznałem się osobiście z Danielem i Rafałem z Croix Fishing. Wspólnie pracowaliśmy na stoisku Pleciony.  Dwa długie i pracowite dni zakrapiane procentami sprawiły, że razem z całym TIMem zziomkowaliśmy się z chłopakami, długo by o tym pisać, nie trzeba acz można pozdrowienia dla Garbusa, za to, że nas poznał.

Od lewej:Czarna plecionka, Rafał, Niebieska plecionka, Daniel

Rafał prowadzi bazę wędkarską nad jeziorem Bukowo, które słynie z dorodnych garbusów, tłustych mamusiek i morskich sandaczy. Po targach byliśmy w ciągłym kontakcie telefonicznym. Pewnego dnia zadzwonił do mnie i padło magiczne zdanie: „na Jamno zaczęły wchodzić morskie okonie na tarło, pewnie lada dzień wejdą na Bukowo. Monitoruje temat i jak coś się ruszy to dam znać”. Wmurowało mnie. Wyobraźnia znowu zaczęła mocno pracować, już widziałem jak holuje trio garbusów a ręce odmawiają mi posłuszeństwa od ilości wyciągniętych ryb. Spakowałem sprzęt okoniowy, a w firmie ustawiłem wszystko, żeby móc z dnia na dzień ruszyć na wybrzeże. Czekałem jak na szpilkach na sygnał do wyjazdu. Ciągłe wahania pogody i sztormy opóźniały wejście okoni. W między czasie chłopaki pływali po jeziorze i z dnia na dzień raportowali coraz lepsze efekty. Ćwiczyli okonie na drop shota, a sandacze były nierzadkim  przyłowem.

Słuchając tych opowieści i oglądając nadesłane zdjęcia nie mogłem już wytrzymać w Warszawie. Ustaliłem, że razem z TIMem wpadniemy na ostatni tydzień marca poćwiczyć drop shota na Bukowie. Pech chciał, że na dzień przed wyjazdem pogoda załamała się i na cały najbliższy tydzień zapowiadali sztormy. Rafał odradzał mi przyjazd, gdyż przy takiej pogodzie nie ma szans, żeby wypłynąć łódką na jezioro. Co tu robić? auto spakowane, Dzikus wziął urlop w pracy.  Wykonałem parę telefonów i okazało się, że mamy bogato zaplanowany tydzień na wybrzeżu. W planie są okonie na Pianie w Niemczech, Trocie z plaży w Międzyzdrojach i łososie w Kołobrzegu, a jak pogoda by się zmieniła i okonie ruszyłyby z morza na tarło to mamy dwie godziny drogi na Bukowo. Tak zaczęła się kolejna przygoda, o której opowiemy Wam już niebawem.

Dodaj pierwszy komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *