Pierwszy metrowy szczupak Nikodema z Rugi

Na nieznanych wodach

Opublikowano 6 stycznia 2014 przez Tomasz Kisielinski

Wielokrotnie rozmawialiśmy z kolegami o wspólnej wyprawie na Niemiecką wyspę Rugie. Od majówki zaczęliśmy myśleć bardziej poważnie o wyjeździe na te słynne szczupakowe łowisko. Pod koniec Wakacji rezerwujemy z wyprzedzeniem termin, pada na 11 października, dzwonimy do polecanej bazy wędkarskiej. Rezerwujemy noclegi wraz z łodzią i silnikiem spalinowym. Wiemy że łowisko nie należy do łatwych ponieważ jest to największa wyspa Niemiec, powierzchnia wyspy wynosi 926 kilometrów kwadratowych. Na jej obszarze występują liczne zatoki i półwyspy.

Mapa niemieckiej wyspy RugiaW końcu nadszedł upragniony dzień wyjazdu w Piątek po pracy zbieram po kolei kompanów tej wyprawy Zbyszka Nikodema oraz Wojtka i ruszamy w drogę. Ze Szczecina mamy ok. 200km Niemieckiej Autostrady. Po dwóch godzinach jazdy jesteśmy na miejscu, meldujemy się i kierujemy do naszego apartamentu (warunki są bardzo dobre). Omawiamy przebieg wyprawy przy obfito zastawionym stole…. Po zapoznaniu się z mapami batymetrycznymi ustalamy że nie ma sensu pływać daleko, ze względu choćby na to że mamy do dyspozycji silnik o mocy 5 km, więc nie ma szału. Rano kierownik przystani wskazuje nam łódkę którą wyruszymy na łowy. Opowiada chwilę o obsłudze, dodatkowo informuje nas o obowiązku powrotu przed zmierzchem. Informuje nas niestety również o braku echosondy ze względów technicznych, co dodatkowo utrudnia nam szukanie potencjalnych miejscówek. Warunki nie są zbyt zachęcające wieje dość mocny wiatr przez który tworzą się spore fale, trzymamy się więc wersji zwiedzania pobliskiej wody. Pierwsze miejsce, w które się udajemy mieści się niedaleko mostu łączącego Rugie z miejscowością Stralsund. Kotwiczymy łódź na głębokości 6m i zaczynamy łowić. Jest nas czterech i mimo tego wszystko przebiega bez problemów ponieważ łódź ma wymiary 510×210, a dodatkowo ma płaskie dno co daje jej dużą stabilność mimo dość sporych fal. Po kilku minutach stwierdzamy że kotwica nie trzyma nas. Wspólnie ustalamy, że musimy przemieścić się w bardziej osłonięte od wiatru miejsce. Przeprawa nie należy do łatwych. Płyniemy pod falę co skutkuje dość częstym wlewaniem się wody do łodzi. Kotwiczymy w wejściu do zatoczki, jest spokojnie. Kotwica trzyma, nawet wyszło słońce. Zmieniamy przynęty na dość lekkie i zaczynamy obławiać miejscówkę wachlarzem. Po kilku minutach widzę że szczytówka Zbyszka pracuję dynamicznie ..siedzi ? pytam-siedzi odpowiada uśmiechnięty. Po chwili w naszej łodzi ląduje pierwszy Szczupak wyjazdu.

Nasza pierwsza ryba na Rugii
Połakomił się na 15 centymetrowego Lunatica w kolorze biało-niebieskim. Robimy kilka zdjęć i pięknie ubarwiony zębacz wraca do wody. Rzucamy dalej ….niestety nic nie gryzie. Wojtek postanawia zmienić gumę na obrotówkę i po kilku rzutach pod brzeg widzę że coś się kotłuje w wodzie .. jest następny!

Pierwsza ryba na nowej miejscówce,  zawsze cieszy

Zdjęcie i do wody, łapiemy dalej niestety bez rezultatów. Po dokładnym obrzuceniu miejscówki przemieszamy się w głąb zatoczki jednak tam nic się nie dzieje. Powoli zaczynamy kierować się do przystani stając jeszcze w kilku miejscach po drodze ale bez wyników. Zbliża się koniec dnia więc nie zostaje nam wiele czasu, ja nie mam na koncie żadnej zdobyczy …kolega Nikodem również, myślę sobie… nie dobrze … przydałby się chociaż jeden. Szukamy miejsca które będzie ostatnie tego dnia i stawiamy na pas trzciny ciągnący się wzdłuż linii brzegowej niedaleko bazy wędkarskiej. Pogoda nie rozpieszcza, co widać na załączonym obrazku.

Szklana pogoda
Stajemy i zaczynamy rzucać. Po kilku minutach czuje uderzenie, zacinam ! Jest czuje na kiju, ładnie pracuje, ryba w dobrej kondycji, cieszę się jak za każdym razem kiedy mam coś na końcu zestawu. Podprowadzam go do łodzi, a Zbyszek podbiera i jest! Mój pierwszy szczupak na Rugii.

Mój pierwszy szczupak na Rugii
Zwabiłem go na Mambę 15 centymetrową w kolorze perłowo-niebieskim, obciążoną 10 gramową główką. Zdjęcie i do wody, czuje się spełniony. Koledzy śmieją się że ich były ładniej ubarwione niż mój, ale mi to nie przeszkadza. Zostajemy tu do końca. Stwierdzam, że może jeszcze się coś trafi… nie myliłem się. Po kilku minutach Nikodem łapie następnego zębacza.

Nikodem z piekła rodem

Ten wirażka nie pozostał obojętny na 15 centymetrowego mutanta w kolorze żółto perłowym. Pozostajemy jeszcze chwilę w tym miejscu. Koledzy mają brania, ale bez rezultatów. Na koniec mam branie ale moja przynęta wraca bez ogona, mimo że każda moja guma posiada dozbrojkę. Zaczyna robić się ciemno więc czas wracać. W drodze powrotnej cieszę się że każdy złapał po sztuce i wrócił z łowiska z przysłowiową tarczą.
Następnego dnia dostajemy na wyposażeniu echosondę co prawda podstawową, ale lepsza taka niż nic. Widać na niej strukturę dna i to się liczy. Pogoda zmieniła się na lepsze, świeci słońce, a woda jest spokojna. Brak fal powoduje, że wygląda jak lustro, jest pięknie. Takie warunki pozwalają wpłynąć na dość sporą zatokę Kubitzer i tam się kierujemy. Płyniemy wzdłuż linii brzegowej na głębokości od 2 do 3,5 metra, spoglądając od czasu do czasu na ekran echosondy. Pojawia się dość ciekawy dołek . Oznajmiam kolegą że chce spróbować w tym miejscu. Gaszę silnik woda jest tak spokojna, że nie trzeba rzucać kotwicy. Zakładam mambę 15 cm w kolorze żółtym. Rzucam kilka podbić i jest! Siedzi! Mam pierwszą zdobycz tego dnia, podbieramy, zdjęcie i do wody.

pike_aus_rugen
W tym miejscu mamy jeszcze kilka ryb, ale wciąż nie są to zdobycze po jakie tu przyjechaliśmy. Czas na zatokę. Pale silnik, po 30 minutach jesteśmy na miejscu. Echosonda wskazuje 4,5m , a następnie schodzi stromym stokiem do 6 m. Obrzucamy miejsce dość dokładnie jednak bez brań. Po dłuższym czasie czeka nas zmiana miejsca. Ustalmy, że będzie to woda dość płytka, miedzy 2.5-3m. Płyniemy w stronę brzegu czekając na wypłycenie.W końcu jest 2,5m . Kotwiczym tak jak poprzednio rzut za rzutem i nic… „ Dobra zakładam na przełamanie” mówi Nikodem ja dobrze wiem co oznacza ten cytat. Mianowicie chodzi o ulubioną przynęte kolegi którą jest wobler z metalowym sterem White Fish RH 13cm. Obdarzył go w tym sezonie dorodnym sandaczem, więc może tu historia się powtórzy. Biczujemy wodę, a po paru minutach słyszę jak kołowrotek gra najmilszą melodię dla wędkarza, obracam głowę i widzę po kiju że jest coś konkretnego.Patrzę na niego i widzę uśmiech, który mówi wszystko- jest życiówka!!! Po holu ryba zostaje podebrana i ląduje w łódce. Ma 104cm i prawie 7kg. Jest w bardzo dobrej kondycji, co utrudnia nam wyczepienie woblera. Z czasem ryba daje za wygraną i odpuszcza sobie walkę. Robimy zdjęcia i szybko do wody. Po trzech minutach nakłaniania jej do opuszczenia rejonu burty chlapie ogonem i znika.
Metrówka
Wszyscy się cieszymy bo w końcu po to tu przyjechaliśmy żartujemy sobie że Niemiecki szczupak uderzył na Polaka, bo przecież wobler ma kolory Polskiej flagi. W tym samym miejscu Zbyszek wyciąga kolejnego zębacza, który nie pogardził niebiesko białym lunatykiem.

ostatni szczupak naszej wyprawy
Zostajemy tu do końca dnia jednak już bez brań, żegnamy to niezwykłe miejsce i udajemy się do przystani.
Spływamy do bazy
Wszyscy czworo stwierdzamy, że jeszcze nie jeden raz tu przyjedziemy. I tak też się dzieje wracamy tu jeszcze trzy razy w tym sezonie. Łapiąc wiele okoni, szczupaków i sandaczy, ale to już materiał na inną opowieść. Jako ciekawostkę mogę dodać, że za drugim razem kolega Andrzej złapał również swoją rybę życia i to prawie w tym samym miejscu gdzie Nikodem. Żeby nie być gołosłownym zamieszczam zdjęcie.
Takie ryby na Rugii nie są rzadkością
Jeżeli chodzi o okonie systematycznie łapie się takie jak na zdjęciu.
Okoń złapany przez Adama
To tak w ramach potwierdzenia liczebności tych pięknych ryb na terenie wód otaczających Rugię.

Pozdrawiam drogich czytelników. Mam nadzieję że się podobało 😉 Jest to mój pierwszy artykuł.

Komentarze

Skomentuj magda Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *