Dzień zjednoczenia, siła tkwi w Timi-e. Sukcesy cieszą tylko razem !!!

Opublikowano 24 sierpnia 2014 przez PIT

Dzień czwarty na wodzie zaczyna się dla mnie dopiero po godzinie 15. Emocje oraz co raz mocniej zarysowująca się rywalizacja w TIM-ie nie pozwoliły wczoraj na spokojne zaśnięcie. Bardzo długo myślałem o słowach Marka czy on tylko nas podpuszczał czy rzeczywiście jego wyniki z pierwszych dwóch dni na Rugii wypaczyły stosunek do wielkości łowionych ryb. Tak czy siak pomyślałem sobie – jestem w miejscu, w którym w każdej chwili może paść ryba życia. Muszę być gotowy w każdej chwili na walkę z okazem, do tego jest potrzebny trzeźwy umysł i odrobina wypoczynku. Odgrażałem się, że nie zejdę z wody dopóki nie padnie ryba wyjazdu ale po paru godzinach spędzonych na przemyśleniach doszedłem do wniosku, że w takim stanie zmęczenia w jakim jestem po trzech dniach muszę się zregenerować i przespać się dłużej niż to normalnie bywa na rybach. Oczywiście chłopaki wychodzą rano – to oczywiste płyną na okonie a poza tym Majk musi mieć nową pożywkę do naigrywania się ze mnie że nie wstałem ! Wyjątkowe zachowanie 🙂

Budzę się około godziny 13 a właściwie budzi mnie Maras. Tak chłopaki wrócili z porannego łowienia i już szykują się do wyjścia na sesję wieczorną. Cały czas podkręcają ciśnienie i rywalizację kto złowi największą rybę. We mnie wstąpiła znowu energia, wyspałem się i jestem gotów na jazdę bez trzymanki ! Rzucam im wyzwanie: to płyńmy na Sandacze i zobaczmy kto jest tu najlepszy ! Długo nie musiałem czekać na odpowiedź, chłopaki od razu ruszyli do swoich pudełek i zaczęli przygotowywać sandaczowe przynęty. Rzuciłem im jeszcze zgryźliwie: „nie zapomnijcie zabrać ze sobą paru przynęt na te wasze przyłowy okoniowe” – oczywiście piłem do ich rewelacyjnych wyników z rana 🙂 Na prawdę połapali ładnie 🙂 Tak ich to wkurzyło, że nawet nic nie zjedliśmy i już płynęliśmy na Sandacze a to jest 30 km od naszego portu ! Rugia jednak to nie żarty, pogoda się szybko zmienia, niestety tym razem było tak samo. Po przepłynięciu 4-5km musimy zrezygnować z sandaczowych planów, fala jest za duża a wiatr się wciąż zmaga. Jestem podminowany i staję się co raz bardziej uszczypliwy, mówiąc do chłopaków „nawet dopłynąć nie umiemy na te sandacze to po co tu przyjechaliśmy – przecież to był nasz cel wyprawy na Rugię ?”. Słyszę w odpowiedzi: „to dawaj na pajki płyniemy i zobaczymy kto jest lepszy ? A proszę bardzo Michale płyńmy i sprawdźmy czy te wasze gumy dorównają w boju moim woblerom ?” Padło jeszcze kilka ostrych słów i ruszyliśmy „pełną lagą” na naszą ukochaną zatokę. Majk cały czas nie może zapomnieć tego że mu odciąłem wczoraj piękną rybę, teraz jeszcze podkręciłem mu ciśnienie na maksa. Pała wręcz rządzą zemsty a to można zrealizować tylko w jeden sposób – wynikami !

Po jakiś czterdziestu minutach docieramy na miejsce. O łowieniu w miejscu nie ma mowy, wiatr jest za silny a fala za wysoka ! Stracilibyśmy kolejne kotwice ! To już byłaby gruba przesada ! Zaczynamy łowić w dryfie, od razu z pierwszego napłynięcia wchodzi kilka mocnych strzałów. Majki traci dwa łowne rippery, sądzimy że to duże okonie mu je porozrywały. Zapowiada się dobre łowienie, ryby są aktywne i mocno żerują. Cały czas mamy mocne uderzenia, pada kilka szczupaków i okoni ale nawet nie mamy czasu ich sfotografować bo co chwila coś siada na kij ! Emocje są co raz większe to jest ten dzień – jestem przekonany że dziś padnie duża ryba ! Zakładam Rapalę DT-20 w kolorze: „Chartreuse Brown” i od razu wchodzi potężne uderzenie. Tak jest ! Wow jaka moc ryby ! Wreszcie prawdziwy test dla mojego sprzętu „jerkówka Shimano Yasei White oraz multiplikator Abu Ambassadeur C5601 C4”. Po to tu przyjechałem, to jest to ! Monoblank z każdą chwilą wygina się co raz silniej a multiplikator oddaje kolejne metry plecionki ! Dokręcam mocniej hamulec i zaczynam podnosić rybę z dna, po woli odległość dzieląca mnie od rekordowego Szczupaka się zmniejsza. Ryba prezentuje nam kilka odjazdów i bardzo mocno muruje. Warunki są ciężkie, Marek jest za sterem i walczy z falą i wiatrem starając się ustawiać tak łódkę abym miał cały czas pełną kontrolę nad rybą. Nie wszystko idzie jednak po naszej myśli, zaczynają się problemy ! Łódka obraca się w niewłaściwą stronę wiatr ją spycha do brzegu, tracę kontrolę nad ryba która cały czas ma dużo siły i pięknie walczy. Udaje mi się ją podnieść do powierzchni – jest piękna grubo ponad metr ! Może nawet 120cm ! Majki uwiecznia wszystko na kamerze i podpowiada Markowi co ma robić w pewnym momencie krzyczy: „Marek, Marek druga strona – silnik ! Wyłącz silnik !” Jest już za późno ryba wchodzi pod łódkę, jeszcze jakiś czas udaje mi się ją przytrzymać na kiju ale niestety to już ostatnie momenty walki z nią ! Po chwili plecionka puszcza, przetarta o śrubę silnika ! Zapada grobowa cisza, chłopaki nie mogą się pozbierać ! Tak to już jest – Rugia to nie przelewki, warunki są bardzo trudne więc trzeba być w każdej chwili przygotowanym na błyskawiczne reakcje, tej tu zabrakło ! Marek dzisiaj doświadcza tego samego co ja wczoraj, odcina koledze rybę i to rybę życia ! Tak bez wątpienia to był piękny rekord ! Majki też jest załamany wie że mógł przejąć ster, prosiłem go o to dwa razy ! Wtedy pewnie ryba byłaby na pokładzie ! Przez chwilę wyrzucam z siebie negatywne emocje – klnąc na Rugię i warunki ! Po chwili jednak przychodzi chwila uspokojenia przecież to jest piękne takie emocje !!! mogłoby ich wcale nie być !!! Tylko ryby szkoda była jednak zacięta za kącik, może uwolni sobie wobler bo był zapięty tylko za jedną kotwicę. Mam nadzieję że przeżyje ! Takie jest wędkarstwo raz pod wozem raz na wozie ! Jesteśmy Tim-em do cholery wybucham nagle, Panowie walczymy dalej ! Co to jest ? pogrzeb czy wyprawa wędkarska ? Weźcie się w garść, pokażcie jak łowi TIM Pleciona !!! Ja chcę łowić do dalej, weźcie się w garść !!! Dziś ma paść ryba życia i padnie, jeszcze mam kilka smacznych przynęt ! Niech te dziweczki poczują kto tu rządzi !!!

Pozbierałem jakoś chłopaków i walczymy dalej ! Zakładam tym razem moje ukochane Salmo: Pearch 8 SDR w kolorze Silver Blue Orange – mam tylko jedną taką przynętę, nie mogę jej stracić ! Krzyczę do Marka, napłyń jeszcze raz w to samo miejsce. Na Rugi bywa czasem tak, że w miejscu w którym złapało się 120-tkę łowi się kolejne dwie takie sztuki. Tak jest i tym razem. Wobler wpada do wody i od razu pada potężny strzał !!! Mocno zacinam i czuję potężny opór, pierwsze wrażenie ryba jest podobna do poprzedniej ! 🙂 Słyszę entuzjastyczne okrzyki Mikiego „ale jedzie z roli o kurcze ale jedzie z roli”. Rzeczywiście ryba bardzo mocno walczy i stawia większy opór niż poprzedni szczupak, wiatr nas spycha do brzegu, jest bardzo podobnie jak przy poprzednim holu. Po chwili Majki krzyczy na Marka: „Marek, Marek kąt 45 stopni, nie w tę stronę łódka – on poluzował plecionkę przecież ja tego nie wytrzymam psychicznie !!!”. Marek szybko koryguje kurs teraz działa wszystko jak trzeba znowu TIM zjednoczony pracuje na wspólny sukces. Nie było by tych ryb gdyby nie chłopaki, muszę dać z siebie wszystko nie pozwolić rybie wejść pod łódkę jak poprzednio. Mam plan żeby ją podprowadzić pod burtę do podbieraka, Majk już z nim czeka jednocześnie uwieczniając wszystko lustrzanką. Marek wyłącza silnik, trudno spłyniemy do brzegu nie możemy stracić kolejnej dużej ryby ! Wreszcie udaje mi się podnieść rybę do powierzchni, Miki mówi: „ale tamta była grubsza, jednak po chwili radośnie krzyczy nie jednak ta jest większa !!!”. Teraz już tylko parę metrów i będzie nasza, podciągam rybę pod burtę a Majki pewnym chwytem ląduje Szczupaka w podbieraku i krzyczy radośnie; „jest, TIM Pleciona, jest” !!!.

Szczupak 121cm połakomił się na wobler Salmo Pearch 8 SDR

Ryba jest potężna, bez wątpienia jest to mój rekordowy szczupak. Podczas wyjmowania jej z wody podbierak pęka na łączeniu, niby jest przeznaczony do łowienia dużych Szczupaków a jednak pęka zawodzi w takim momencie ! Marek jest na miejscu i nie daje rybie odpłynąć ! Tak już zdążył znaleźć się przy podbieraku, chciał być jak najbliżej i w krytycznym momencie pewnym chwytem nie pozwala Rugii zabrać kolejnej ryby !!! Coś pięknego jak chłopaki się cieszą ! 🙂 Chyba nawet bardziej ode mnie, powoli dochodzę do siebie. Fala zniosła nas w międzyczasie już zupełnie na mieliznę. Wreszcie wychodzę na brzeg, cały się trzęsę z emocji ! 🙂 Chłopaki też szaleją ze szczęścia tak to nasz wspólny sukces, praca TIM-u przyniosła piękny efekt. Po raz drugi w tym sezonie TIM Pleciona łowi tutaj rybę „120+”. Dziękuję Wam Panowie za te wszystkie emocjonujące chwile i nieocenioną pomoc w krytycznych chwilach, bez Was ten wyjazd nie był by taki wspaniały 🙂 🙂 🙂 Postanawiamy zrobić sobie sesję fotograficzną zwłaszcza, że ryba jest w doskonałej formie. Spora ilość fotek i dokładny pomiar: tak jest: 121cm pobiłem swój dotychczasowy rekord aż o 35cm, to jest możliwe tylko na Rugii !!! Na koniec ostrożnie wypuszczam rybę, chwilkę trwa aż nabierze wystarczająco siły aby odpłynąć. Jest – ruszyła, po mału odpływa aż znika z moich oczu. Płyń i rośnij większa, może kiedyś się jeszcze spotkamy !

Piekna Mamuśka złowiona na niezawodne Salmo

Czas wracać do portu. Dzisiaj nie idziemy spać, będziemy długo świętować ! Są dwie okazje rekordowa ryba i moje trzydzieste urodziny ! Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego prezentu – sukcesu zwłaszcza osiągniętego w takim towarzystwie ! Tak TIM jest dla mnie najważniejszy, teraz znowu czuję że jestem z najlepszymi ludźmi jakich znam. To jest moje miejsce na ziemi. Wędkarstwo spinningowe to moja pasja, największe wyzwanie, relaks w najlepszym wydaniu i duchowe oczyszczenie. Wszystkie te emocje przeżywam zawsze w naszym wąskim gronie Tim-owym, chłopaki pełnią nieocenioną rolę w każdej mojej wyprawie wędkarskiej. Tego nie da się oddać na papierze to trzeba z nimi przeżyć. TIM Pleciona jest tylko jeden !!!

Komentarze

Skomentuj Jankes Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *