szczupak 80cm

Jezioro pełne drapieżników

Opublikowano 15 lipca 2013 przez Marek Sztafa

Był  idealnie pochmurny dzień, na kolejną przygodę z wędkarstwem. Wypłynęliśmy na wody północnej Szwecji. Akwen, w którym roiło się od średnich szczupaków i potężnych garbusów, wyglądał pięknie.
Z brzegu obserwowaliśmy lekką falę oraz delikatną mgłę, co podsycało atmosferę nadchodzących tego dnia połowów. Woda była przezroczysta na trzy metry, a na dnie można było dostrzec niezliczoną ilość kamieni i głazów.

Połowy zaczęliśmy od pierwszej prawobrzeżnej zatoczki. Łowiliśmy małymi kopytkami na wędki o cw do 10g. Co chwilę wieszał się piękny garb 30+, który wyginał nasze okoniówki w pół.

Po godzinnej zabawie przeprawiliśmy się do następnej zatoki, w której kryły się szczupaki. Były one bardzo silne i waleczne. Podbierając rybę za kark, czułem jak silne mają mięśnie, były twarde jak stal. Ich siła wskazywała na to, że ryby w tamtych wodach muszą ostro walczyć, aby przetrwać.

Z biegiem czasu obławialiśmy kolejne zatoki oraz pobliskie czcinki. W każdej miejscówce, w której kotwiczyliśmy, wyciągaliśmy kilka mocniej walczących ryb. Raz trafił się gruby pasiak, innym razem żelazny pajk.

Po kilku godzinach sondowania dna w poszukiwaniu większych osobników, znaleźliśmy wręcz „idealny dołek”. Liczyliśmy na to, że wyciągniemy parę dorodnych szczupaków. Wykonałem kilka rzutów, a tu nagle SNAG! Zaczep taki niesforny, że nie można było nic z tym zrobić. Wyginałem wędkę w każdą stronę, szarpałem, odstrzeliwałem i pustka. Stwierdziłem, że nie mogę ominąć obławiania okazyjnego dołka, więc odłożyłem zaczepioną wędkę na bok, w oczekiwaniu na podpłynięcie pod przynętę i uratowanie jej.  Zacząłem łowić na drugą spinningówkę.

Pomachaliśmy jeszcze chwilę kijami, jednak nie przyniosło to wymarzonych rezultatów. Napiliśmy się  herbaty i odkotwiczyliśmy łódź. Oczywiście zapomniałem o zaczepionej wcześniej wędce. Ruszyliśmy, a w tej samej chwili na łódce zaczęło się wszystko przesuwać, słychać uderzenia o łódź i plusk… Odwracam się i widzę  moją ulubioną wędkę z ulubionym kołowrotkiem (KLIK), która tonie w „idealnym dołku”. Zdenerwowany powiedziałem, że nie odpłyniemy stąd, dopóki jej nie wyłowię. Plecionka, która była zaplątana w widoczny zaczep, niestety została rozszarpana przez śrubę silnika. Opływaliśmy miejsce kilkukrotnie, badając dno echo-sondą. Gdy zlokalizowaliśmy wędkę na ekranie, zaczęło się rozpaczliwe obławianie naszego HOT SPOTA. Na drugą wędkę założyłem najgorszą, lekko przyrdzewiałą wahadłówkę – bo miała ona naprawdę dużą kotwicę – a piętro wyżej zamontowałem na plecionce główkę jigową z hakiem nr 10.

Metodą szurania po dnie głębokiego dołka próbowałem zaczepić leżący gdzieś w otchłani kij. Rzut za rzutem i nagle … bach!!!! Potężne uderzenie w kij. Automatyczne zacięcie i duży opór. Po chwili zorientowałem się, że nie była to moja ulubiona wędka. Wyciągnąłem pięknego szczupaka powyżej 80cm, uwiesił się na złotą starą wahadłówkę. Największa ryba tego dnia, tylko chwilowo uśmierzyła moją złość na niesforny zaczep! Po kolejnych kilku próbach „złowienia” utraconej wędki – udało się !

DSC_3269Metoda szurania po twardym dnie wahadłówką, okazała się tego dnia najskuteczniejsza. Udało się złowić naprawdę dużego pajka oraz uratować ulubiony kij.  Zaraz po tym zaczął padać rzęsisty deszcz, w związku z czym postanowiliśmy wracać do bazy. W następne dni „idealny dołek” nie przyniósł już tak owocnych rezultatów, ale metodę z szuraniem wahadłówką po twardym dnie, stosuję przy każdej nadarzającej się okazji.

Kołowrotki Abu Garcia, czy Kołowrotki Dragon
Warto wybrać jeden z nich dla siebie!

Dodaj pierwszy komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *