Troć z rozpoczęcia sezonu na Inie

Rozpoczęcie sezonu trociowego na Inie

Opublikowano 15 stycznia 2015 przez Majki Pi

Wspólnie z Dzikusem sezon mieliśmy rozpocząć nietypowo, bo szczupakami, na Zalewie Szczecińskim. Według planów połowy mieliśmy rozpocząć od rana 2 stycznia. Po sylwestrze ciężko się nam było zebrać i z Warszawy wyjechaliśmy dopiero po pierwszej w nocy.  Byliśmy wyjątkowo zmęczeni, więc po drodze nie obyło się bez ponad godzinnej kimki na parkingu. Nad Zalewem pojawiliśmy się koło godziny 10 rano. Pogoda  jaką zastaliśmy na miejscu, wiatr wiejący do 80 km/h,  nie umożliwiała wyjścia na wodę. Na szczęście byliśmy przygotowani  sprzętowo do planu B, czyli wypadu nad trociową rzekę.  Parę szybkich telefonów i już wiemy, że w tym roku sezon nad Iną rozpoczął się nie najgorzej. Nad rzeką jest kilku znajomych z Warszawy oraz okolic Szczecina, więc nawet jeśli nie połowimy to na pewno będzie miła integracja.

Na łowisku witają nas koledzy ze Stargardu Szczecińskiego – Pingwin i Mongoł. Od rana do godziny 14 zaliczyli już po jednym spadzie. Informują nas również, że dzisiaj jest o wiele lepszy dzień niż wczoraj i widzieli już osoby nad wodą z kompletami ryb. Mamy raptem 2,5 godziny łowienia, więc decyduję się na obłowienie tylko najciekawszych miejscówek z poprzedniego sezonu. Zaczynam od gumy, gdyż w zeszłym sezonie była tutaj najskuteczniejsza. Na pierwszej prostce mam uderzenie ale ryba nie zacina się. Po bliższym przyjrzeniu się gumie wiem, że nie ma sensu dalej męczyć tej miejscówki bo grasuje tu szczupak. Idąc dalej w dół rzeki mijam 2 wędkarzy, którzy holują ryby.  Jeden wyciąga niedużą około pięćdziesięcio centymetrową rybę a drugi łowi  trotkę na 82cm. Jest już po zmroku i ryby ewidentnie zaczęły żerować.  Na zakręcie spotykam Dzikusa. Chwilę rozmawiamy i nagle BAM!  Siedzi, mam trotkę, ładna sztuka,  po paru sekundach holu, niestety,  moja linka luzuje się..  przecież to nie mogło być takie proste.  Dobrze, że chociaż był kontakt z rybą, w zeszłym roku przez 4 dni łowienia nie miałem nawet brania. Parę metrów za zakrętem mam kolejny strzał. Guma nie ma ogonka, czyżby kolejny szczupak?  Zaczyna robić się ciemno, więc powoli kieruję się w stronę samochodu.  Po drodze spotykam grupkę znajomych. Chwilę rozmawiamy, a w między czasie Pingwin zacina trotkę. Szybki hol i ryba ląduje na trawie.

Troć Pingwina z 2 dnia sezonu

Chyba przynoszę Ci szczęście mówię do Roberta. W zeszłym sezonie, też tylko podszedłem do Ciebie i od razu zaciąłeś pierwszą rybę w sezonie, a w dodatku oba hole udało mi się nagrać:

Troć Pingwina z rozpoczęcia sezonu 2014:

Tym akcentem kończymy dzień. Jak na parę godzin łowienia to całkiem nieźle się działo. Następnego dnia z samego rana powtarzamy ten odcinek. Nie jest już tak kolorowo. Ryby uaktywniają się koło 10, ale na całym kilku kilometrowym odcinku padają tylko 2 sztuki. Sesję popołudniową spędzamy na innym bardziej dzikim odcinku. Woda jest podniesiona, więc bez spodniobutów nie ma szans na łowienie. Na całym kilkukilometrowym odcinku spotykamy tylko jednego wędkarza. Ma już jedną rybę.

Dziki odcinek rzeki Ina

Dzikus zalicza branie a kilkanaście sekund później wspomniany wcześniej wędkarz wyciąga drugą rybę do kompletu. Trocie znowu miały swoje pół godziny, gdyż do końca dnia już nic więcej się nie dzieje. Godziny brań potwierdzają się również na innych odcinkach. Dzisiaj były to 10 i 14 a dzień wcześniej 12 i 16.

Dziki odcinek strasznie nam się spodobał dlatego cały ostatni dzień postanawiamy poświęcić właśnie jemu.  Idziemy parę kilometrów w dół rzeki gdzie nie ma żadnego dojazdu samochodem.  Czasami musimy przedzierać się przez trzcinowiska z wodą po pachy.

Podwyższony stan wody na Inie spowodował, że w niektóre miejsca była ciężko się dostać

Miejsca, które obławiamy sprawiają wrażenie dziewiczych i faktycznie przez cały dzień nie spotykamy ani jednego wędkarza.  Niestety ryb również nie dane nam było spotkać.  Mimo wszystko wypad był bardzo towarzyski, a klimat trociowej rzeki na pewno przyciągnie nas tu za rok.

Piękne krajobrazy nad rzeką

Długie spacery nad malowniczą rzeką pozwalają się zrelaksować i psychicznie odpocząć od codziennego bardzo szybkiego życia. Godziny spędzone nad biczowaniem wody są doskonałe  do noworocznych przemyśleń.  Spotkania z kolegami z całej Polski to  dobry moment do podsumowania minionego roku, wymienienia doświadczeń i zaplanowania wspólnych wypraw w nowym sezonie.

Na koniec  krótki filmik z przeprawy na drugą stronę Iny:

Komentarze

Skomentuj Majki Pi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *