III Spiningowe Zawody Wędkarskie o nagrodę Burmistrza Lubniewic
Opublikowano 6 października 2013 przez Dzikus
Lubniewice to położone w otoczeniu lasów, w środkowej części województwa lubuskiego, w powiecie sulęcińskim miasteczko, pomiędzy dwoma jeziorami Lubiąż i Krajnik. Mieszka w nim ok 2000 osób, co czyni je jednym z najmniejszych miast w Polsce. Zwane jest zarówno perłą ziemi lubuskiej, ze względu na swoje walory turystyczne jak i Wędkarskim Eldorado,za sprawą skupienia kilku jezior obok siebie z bogatą populacją drapieżników. W dniu 14.09.2013 roku już po raz trzeci odbyły się Spiningowe Zawody Wędkarskie z łodzi o nagrodę Burmistrza Lubniewic. Zawody przebiegły w jednej 6 godzinnej turze na jeziorze Lubiąż. Udział w rywalizacji wzięło 65 zawodników (w tym jedna kobieta) z całej Polski m.in. Gorzowa Wlkp., Warszawy, Wrocławia oraz miejscowi wędkarze. Dozwolone było używanie wszelkich technik i przynęt spiningowych. Zabroniona natomiast była metoda trolingowania. Rywalizacja odbywała się na żywej rybie, która punktowana była od następujących wymiarów: Sum – 70cm, Szczupak, sandacz – 50cm, Okoń – 18cm. Ten dzień zaczął się dla TIM-u dość wcześnie, godzina 6 rano, jemy śniadanie nad piękną wodą zwaną Lubiążem. Jedzenie smakuje lepiej niż zwykle, powoli dociera do Nas w jak niezwykłym miejscu jesteśmy. Lekki powiew wiaterku budzi Naszą ekipę całkowicie – działa lepiej niż poranna kawa, to właśnie kochamy najbardziej w wędkarstwie. Po kilku minutach wsiadamy na „Piękną okolicę” – tak to nazwa łódki, pasująca jak ulał do Lubniewickiej rzeczywistości. Ruszamy do punktu rejestracji zawodników. Marek wrzuca jak My to mówimy w TIM-ie „pełna lagę” budząc się ochoczo do działania – po chwili jesteśmy na miejscu, podpływamy do pomostu i cumujemy. W punkcie rejestracji słychać już gwar – uczestniczy gorączkowo czekają na rozpoczęcie zawodów. Po kilkudziesięciu minutach papierkowej roboty oraz odprawie sędziowskiej wreszcie ruszamy na łódki. Godzina 7.30 -słychać długo oczekiwany dźwięk sygnalizujący start zawodów. Wszyscy rywale rozpierzchli się po całym jeziorze, z nadzieją złapania okazu na miarę zwycięstwa. Dreszczyk emocji towarzyszy chyba każdemu – przynajmniej tak sądzimy, rozpiera Nas pozytywna energia, będzie dobrze. Docieramy na pierwszą miejscówkę, pod nami 2-3 metry wody, otacza nas piękna zatoczka i pasy trzcin wzdłuż linii brzegowej. Zaczynamy obławiać wodę dookoła Nas. Po kilku minutach przesuwamy się kawałek dalej, pełne skupienie – nagle wydaje z siebie upragnione słowo „jest”, jednak po chwili okazuje się, że to tylko kontrolne uderzenie drapieżnika. Dobra informacja – ryby żerują. Piotrek zmienia gumę na ukochaną obrotówkę, wykonuje kilka rzutów i melduje się pierwszy okoń, całkiem ładny 26cm. Za chwilę ja holuje kolejnego podobnego pasiaka. Następne rzuty w wykonaniu Piotrka nagradzają go kolejnym garbusem, tym razem nieco mniejszym ale wymiarowym. Łowimy dalej jednak brania ustają, przesuwamy się w kolejne miejsce. Marek walczy z zębatymi, co chwila podgryzającymi gumkę – są dzisiaj bardzo subtelne w swoich braniach, bawią się Nami. Czasem trzeba zacisnąć zęby i dać im tą satysfakcję – prawdziwy urok wędkarstwa. Wśród panującej ciszy znowu słychać mój krzyk „Jest” , tym razem łowię szczupaka 45cm, a po chwili kolejnego 49cm – co za pech centymetr mniej do pewnych punktów. Tego dnia postanowiłem wypróbować nową technikę powierzchniową na popera i mimo, że brania wyglądały bardzo widowiskowo, mój wyraz twarzy wskazywał na to, że ma ogromną ochotę na spotkanie z mamuśką. 🙂 To ja rozdaje dzisiaj karty w TIM-ie ale niestety nie mam szczęścia do wymiaru i punktów. W międzyczasie podpływają sędziowie – mierzą Nasze ryby i wpisują wyniki. Pytamy jak tam rezultaty u innych? Okazuje się, że padły całkiem przyzwoite garbuski i mamuśka, ale o tym później. W sumie nie ma się co dziwić, w końcu jezioro Lubiąż znane jest głównie z dużej liczby grasujących tu okoni i to nie byle jakich. Średni wymiar osobników meldujących się przeważnie na kiju mieści się w granicach 25-35cm, co na nasze polskie warunki jest rzeczą raczej rzadko spotykaną w innych zbiornikach. Ale wróćmy do zawodów. Pod wpływem emocji nie udokumentowaliśmy naszych wszystkich zdobyczy, a sędziowie zwrócili im już wolność. No nic walczymy do końca, przenosimy się na głębszą wodę. Wyników jednak brak – zawody powoli dobiegają końca. Spływamy w kierunku Zielonego Cypla, skąd rano wyruszaliśmy – jest godzina 13.30, a więc koniec zawodów. Po dobiciu do keji dowiadujemy się, że padło kilka na prawdę pięknych sztuk. Zwyciężył Szczupak 112cm, a dwa kolejne miejsca to okonie po 44cm. Wśród zawodników rozdano również nagrody w kategoriach: Najprzystojniejszy drapieżnik, Najlepsza kobieta, Najmłodszy zawodnik, Najstarszy zawodnik. Każdy uczestnik dostał dyplom oraz nagrodę pocieszenia. Wszystkim zwycięzcom serdecznie gratulujemy! Zawody były dobrze zorganizowane, sprawnie przebiegły oraz miały fajną-barwną oprawę. Po rozdaniu nagród na każdego czekał ciepły posiłek oraz gorąca herbata. Nad bezpieczeństwem turnieju czuwała zarówno policja jak i WOPR. Za rok na pewno tutaj wrócimy, zwłaszcza że przyszło-roczne plany są duże: dwu-turowe zawody z rozszerzoną formułą. Było ekstra do zobaczenia w 2014! Sponsorami nagród byli m.in.: – Sklep Wędkarski www.pleciona.pl – Dragon Fishing Equipment – Portal www.wedkuje.pl
Dodaj pierwszy komentarz