rekordowy szczupak z Zalewu Szczecińskiego

Maciora z Zalewu Szczecińskiego

Opublikowano 1 grudnia 2013 przez Majki Pi

Wędkarstwo ma to do siebie, że nie zawsze możemy wszystko przewidzieć. Tak było na Naszym ostatni wypadzie do Niemiec. Po dwóch przyzwoitych dniach łowienia, pogoda się załamała. Ciśnienie osiągnęło, aż 1037 hPa a prędkość wiatru w porywach wynosiła 60km/h. Na morskim łowisku, łowienie w takich warunkach to dla lubiących ekstremalne przeżycia, nie lada gratka. Kolejne dwa dni to zabawa z 1,5 metrowymi falami. Poza samą frajdą z przebywania w takich warunkach nic specjalnego się nie dzieje, jest mokro, zimno i ryby kiepsko biorą. Na kwaterze, po sprawdzeniu prognozy pogody na kolejne dni, wspólnie z moim towarzyszem wyprawy – Markiem, podejmujemy decyzje o powrocie do Polski.
Mamy jeszcze dwa dni, które możemy wykorzystać na wędkowanie. W drodze powrotnej postanawiamy, więc odwiedzić Naszych znajomych ze Szczecina i sprawdzić co dzieje się na Zalewie Szczecińskim. Pogoda jest podobna, tyle że Zalew jest bardziej osłonięty i silny wiatr nie doskwiera tu tak bardzo jak na Rugii. Ponieważ kiepsko znamy ten zbiornik, jedyną słuszną metodą jest trolling, a w zasadzie dorożka, gdyż nie mamy ze sobą odpowiedniego sprzętu potrzebnego do tej metody. Na wodzie oprócz Nas nie ma nikogo, silny wiatr przewiał poszukiwaczy rybiego mięsa do centrum miasta, gdzie przyzwoicie biorą sandaczyki do 60cm. Po 6 godzinach pływania, jestem przekonany, że do końca dnia nic się nie wydarzy. Razem z Markiem siedzimy i gadamy sobie na temat marzeń, nagle łup i na kiju czuję przyzwoity opór. Jestem zaskoczony tym co się dzieje. Ryba nie walczy mocno, zaraz po braniu wali parę razy łbem, a później do łódki czuję jakbym holował worek kartofli. Zrozumiałem o co chodzi, jak tylko pokazała się przy powierzchni. To prawdziwa spasiona locha, przed podebraniem rzuca dwa razy głową i jest moja. Radość nie zna granic, jest to najcięższa mamuśka jaką kiedykolwiek złowiłem.

gruby szczupak z Zalewu Szczecińskiego

Przy silnym wietrze, ciężko jest zrobić dobre zdjęcia. Łódkę od razu znosi nam w trzciny i tam dopiero udaje się złapać parę przyzwoitych ujęć.

salmo pike to skuteczna przynęta na duże szczupaki

Po skończonej sesji, dokonujemy pomiaru. Rybka ma 107cm ale jest niewiarygodnie gruba i spokojnie ma ponad 10kg.  Wypływamy z trzcin, by zwrócić jej wolność. Reanimacja trwa koła 2 minut, po czym żegna się z nami mocnym uderzeniem ogona o wodę.

Pamiętajmy aby wypuszczać wszystkie duże ryby

Po tym wyjeździe miałem zakończyć sezon wędkarski i wziąć się za przygotowania do sezonu narciarskiego, ale po takim wydarzeniu nie pozostało mi nic innego jak wrócić tam za dwa tygodnie z pełnym osprzętem trollingowym. Na pewno są tam ryby 120cm+, gdyż następnego dnia Marek miał taką na kiju, jednak tym razem to mamuśka wygrała walkę.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *